Pączki

Pączki

wtorek, 3 września 2013

o prezencie premiera

Ostatnie dni to czas podejmowania niełatwych decyzji - osobistych, rodzinnych, zawodowych. I niestety jak to zwykle w życiu bywa, wszystko zbiega się na raz. 

Minęło 10 miesięcy leniuchowania w domu ( taaa od 6 miesięcy szczególnie :P ) i niebawem kończy się tzw. "urlop" macierzyński. ( kto to nazwał urlopem?!? że niby ma się kojarzyć z wypoczynkowym tak?!). Powoli powoli zbliża się moment, w którym przydałoby się określić w pracy, kiedy dokładnie mogą się mnie znów spodziewać. I tu następuje moment bezdechu spowodowanego paniką... MOJE PĄCZKI BEZE MNIE ? dłużej niż nasze dotychczas rekordowe 4 godziny?. Wiem wiem. Nie ja pierwsza muszę się otrząsnąć i znaleźć jakieś rozsądne rozwiązanie w postaci opiekunki czy żłobka. Choć z przerażeniem myślę, że kiedyś ( nie tak w końcu dawno), już po 3-4 miesiącach matki wracały do pracy. Ja chyba nie jestem tak dzielna jednak. 

Dzięki prezentowi premiera w postaci dodatkowych 26 tygodni urlopu (grrr) rodzicielskiego mogłabym wrócić do pracy dopiero na koniec maja 2014, co wydaje się psychicznie do zniesienia. I co pewnie okaże się najbardziej słusznym rozwiązaniem. Szkoda tylko fajnej pracy, którą naprawdę lubię. Bo w końcu tam czas nie stoi w miejscu przez prawie półtorej roku bez Marty. I powrót może być trudny, jeśli nie niemożliwy. Tak się martwię tym wszystkim, że całe noce nie mogę spać, mimo mega zmęczenia całodzienną pracą przy pączkach. 

Moi mężczyźni i sposób na nudę - Fifion ( jak widać od FIFA a nie FILIPA :P )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz