Pączki

Pączki

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Wieczory w szalonym świecie i o dylematach

Godzina 21:20 - marzymy o wspólnym czasie i seansie z ostatnim Terminatorem. Z pokoju obok dochodzą dźwięki żywej dyskusji:
Oluś - " moja mama!"
Filip - " nie, mój tata"
Oluś - " nie, moja mama!"
Filip - nie! " rano!"
Oluś - nie!"ja rano!"
Filip - " mój tata"
Oluś - "moja mama".

Mam dziwne uczucie, że spora część dialogu ma miejsce gdzieś w dwóch umysłach, poza tym co można usłyszeć. :) myślę, że chłopaki łączy specyficzna więź, którą ciężko opisać. Rozumieją się bez słów, czasem współodczuwają, czego nie umiemy wyjaśnić. Nie są identyczni, mają różne upodobania, i różnych idoli ( mama versus tata ;))  a jednak bardzo wiele ich łączy. Może ma to związek nie z tym, że są bliźniętami a raczej z tym, że praktycznie nie rozstają się od urodzenia?

Czasem myślimy o rozdzielaniu klonów na kilka godzin, czytamy o rozdzielaniu na dłużej ( trend bliźniaczy głosi, że powinni Chodzić do różnych przedszkoli, szkół).  Ale chyba jesteśmy bardzo daleko od tego typu poglądów, mimo że omawialiśmy ten temat wielokrotnie. Ponad umiejętności wyrażania własnego ja i bycia traktowanymi indywidualnie stawiamy jednak najważniejszą więź jaka może istnieć - miłość między braćmi. Czy wy nie chcielibyście mieć w przedszkolu, w szkole brata, na którego zawsze moglibyście liczyć?  kogoś kto bierze dałby Was skrzywdzić nigdy i nikomu? To dla nas ważniejsze niż to czy inni będą ich mylić czy też nie. Lub to czy paniom nauczycielkom będzie łatwo, czy też nie. ( taki głos w dyskusji, że wiecie główna rola jest tylko jedna itd.)

niedziela, 6 grudnia 2015

Mikołaj był i śniadanie niepotrzebne :)

To już trzecie Mikołajki Pączków i tradycyjnie brodaty nie skąpił słodyczy również i w tym roku. Niestety nie zdążyłam uwiecznić łupów zanim częściowo zniknęły w brzuchu :)

A najlepszy prezent dla mamy, oprócz nowego kubka do kawy - pobudka o 7:45 - taka Mikołajkowa promocja :)

Tata dostał prezent pożyteczny, a do tego gratis, bo jest 8:45 a on nadal śpi w drugim pokoju :) farciarz

Mam nadzieję, że do obiadu żołądki odpoczną, choć szanse bo po drodze jeszcze korpo-bal choinkowy :)

PS. Ktoś zjadł mojego czekoladowego stwora zanim zdążyłam go bezpiecznie schować :) albo powinnam napisać, że ktoś zutylizował Mikołajka troszcząc się o moje adwentowe postanowienie ;)


sobota, 5 grudnia 2015

lubiś - czyli o pączkowym slangu

Lubisie to takie misie, ale tak naprawdę to nie o one chodzi w dzisiejszym wpisie. W rzeczywistości bohaterką odcinka będzie literka "Ś", a wszystko dlatego, że Oluś "lubi...Ś". Aż dziwne, że literka "Ś" nie występuje w wyrazie "czerwony" ;) bo to by wiele tłumaczyło. A jeśli Oluś lubi "Ś" to Filipek również jest skazany na bycie "Ś"- lubem :)

MiłoŚć do tej konkretnej literki jest o tyle widoczna, że OluŚ w większoŚci posługuje się wyrazami, które ją zawierają. A w związku z tym, że nie wiele mówi, to użycie akurat w kółko wyrazów takich jak "OluŚ", "mamuŚ", "tatuŚ", "babuŚ", "pieŚio", "jeŚć" uwidacznia frik. GdybyŚcie nie wiedzieli to wyrazy pozornie spoza kręgu zainteresowań, również łapią się do Olafkowego słownika - "juŚ", "jeŚt", "piŚ", "piŚ piŚ" (czyt. długopis), "ojejuŚ" itd.

Co na to Fifi, który ostatnio twierdzi, że nazywa się Pipi albo Pluto? Fifi niestety przyjął technikę pt." szkoda się męczyć, niech brat cię wyręczy". W końcu po co odkrywać samemu nowe wyrazy skoro może się za nas męczyć brat. Ten wymyśla "chcie piŚ", Fifi za nim "chcę pić" itd. Teoria ma zastosowanie nie tylko w nauce mówienia, ale też np. w odpieluchowaniu. Oluś postanowił pewnego dnia, że już nie będzie nosił pampersów bo jest dorosły i woli nosić (codziennie te same) czerwone majtki z samochodem. Fifiemu dwa dni zajęło ustalenie czy aby opłaca się być już dorosłym i jakie majtki będzie nosił 31 razy w ciągu miesiąca. I tym sposobem na zawsze w 2 dni udało się pozbyć wydatku i problemu. Dodatkowo bracia ustalili, że pampersy są ogólnie passe i już nigdy przenigdy nie dadzą włożyć ich sobie na pupy. To akurat w 100% odpowiada rodzicom :)

Odkąd w naszym mikro Świecie pojawiła się mowa jest rzeczywiŚcie o wiele łatwiej. To tak jakby po dwóch i pół roku w krainie zamieszkiwanej przez tubylców i białego pojawił się tłumacz z aborygeńskiego. Nie oznacza to, że od razu wszyscy mówimy w tym samym dialekcie, aż tak dobrze nie jest i nadal chwilami ani my nie kumamy ich ani oni nas. Bardziej przypomina to "Kali chcieć pić". Czasem nie wiemy o co trwa akurat demonstracja, w takich przypadkach najniżsi w rodzinie radzą sobie we dwóch i zanim my skumamy o co biega, któryŚ już biegnie bratu na ratunek.

Mam nadzieję, że do matury Pączki będą władały jęz. polskim na tyle dobrze, żeby wypaŚć przynajmniej w skali po Środku pomiędzy mamą a tatą, czyli dobrze ;)

PS. Dzisiejszy dzień w połowie spędzony w domu przy porządkach i zabawie, a w połowie nad morzem, zadowolił wszystkich członków rodziny. Było ciepło w domku dla ciepluchów (mama i Fifi), było pobiegane (dla taty i Olafka) i nawet ryba była (tu dla wszystkich żarłoków) :) Morze w grudniu Świetne :)