Pączki

Pączki

czwartek, 12 września 2013

cienie i blaski - tym razem o cieniach podwójnego macierzyństwa

Dawno nas tu nie było :) A wszystkiemu winne zęby, choć w sumie bardziej ciągły brak zębów u Olafa. Męczy się biedny całe dnie i budzi z płaczem w nocy. W kontraście z nim Fifi wydaję się być teraz mega grzeczny ( może już mu tak zostanie : )

Winna jestem trochę więcej uczciwości w tym całym blogowaniu. Bo najwyraźniej odnosi się wrażenie, że opisywana tu nasza bliźniacza przygoda trąci sielanką i toczy się gładko i kolorowo. Szczerze "mówiąc" czasami jest wręcz na odwrót, ale czy chcielibyśmy czytać ( a ja pisać ) codziennie ile godzin płakał Olo lub ile godzin jęczał Fifi? Dla mnie nie byłoby to zbyt budujące :)

Więc dla uczciwości i zachowania pełni obrazu - bliźniaki to ciężki kawałek chleba. Tak - jest niełatwo. Wymagają pracy i obsługi przez calutki dzień - ciągle się kogoś karmi ( "na piersi" - około 8 h dziennie), z kimś bawi, komuś zmienia pieluszkę ( w pierwszych miesiącach 12-15 pampersów dziennie, teraz 10-12). Często wymagają obsługi obaj na raz, co z drugiej strony oszczędza czas. Bardzo często też wymuszają uwagę płaczem, a gdy jeden płacze, drugi zwykle mu wtóruje. Do ryku można się przyzwyczaić, można też próbować zrobić wszystko, żeby ryku nie słyszeć ( czego akurat ja nie stosuję, próbując nie przyzwyczajać chłopców do natychmiastowego zaspokajania ich potrzeb). 

Nie mogę też narzekać, aż tak bardzo. Trafiły mi się wyjątkowo nieproblematyczne egzemplarze - dużo śpią i to przeważnie jednocześnie, nie mają na nic alergii, wszystko lubią jeść. Ominęły nas kolki, a nawet wszystkie bliźniacze komplikacje neurologiczne czy inne. (nie ma to jak dobrze wypieczone pączki i 39 tygodni w brzuchu mamy ). 

Więc dlaczego staram się patrzeć na moje życie optymistycznie i zarażać Was na tym blogu? Bo nie dosyć, że jakby nie mam wyjścia ( to mój realistyczny optymizm), to jeszcze wierzę, że dostajemy od Boga ( lub od losu jak kto woli) dokładnie tyle ile jesteśmy w stanie unieść. Widocznie jeden dzidziuś na raz to dla Marty i Tomka zbyt małe wyzwanie :) 



Bezzębne malinowe wampiry :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz