Pączki

Pączki

sobota, 7 września 2013

o "już nigdy"

Chłopcy mają już prawie pół roku, a mnie raz po raz dopada nostalgia z powodu mijającego czasu. Niemal codziennie dostrzegamy jakieś nowe umiejętności: picie z kubka, siadanie przy lekkim podparciu, wybieranie sobie zabawki wedle gustu, a nie jak dotąd tej którą podała mama. Po każdym takim odkryciu najpierw jest radość, a potem lekki żal, że tak szybko rosną.

leniwe poranki

Największe ukłucie w serduchu przyszło wczoraj. Oficjalnie i ostatecznie cycki mamy stały się znów jej własnością, a nie jak dotąd dobrem prawie publicznym ( w końcu mamy za sobą obnażanie się m.in. w parkach). Teraz mleczko serwujemy w naszym domu tylko z butelki lub kubka. 

Jedyną osobą w domu, która zauważa różnicę w sposobie serwowania posiłków jestem na szczęście ja sama. Pączki wydają się wcale nie przejmować tym faktem. Dla nich już od dwóch tygodni cycka mogłoby nie być, tak mocno ciekawi ich świat poza dekoltem mamy. Brak zainteresowania z ich strony przechylił szalę, przyspieszając wcześniej planowaną datę o tydzień. No cóż. 

Myślałam szczerze mówiąc, że będę się cieszyć, kiedy era cyckolubów w końcu minie... Odliczałam dni do odzyskania cielesnej wolności. I chyba jest jak sądziłam.. A jednak nie do końca. Nigdy więcej nie będę karmić nikogo w ten sposób?!

Olafek kilka godzin po narodzinach. Pierwsze chwilę mamy, syna i cycka :)


Takich "nigdywięcejów" jest w życiu matki bardzo dużo i to właśnie one kołaczą mi się często w głowie, tym bardziej, że nie planujemy więcej dzieci. Jeszcze troszkę i nigdy więcej nie będę musiała wstawać na karminie o 4 rano, nigdy więcej nie będę musiała wysłuchiwać płaczu przez kilka godzin dziennie, nigdy więcej nie będę ....

A z drugiej strony przecież jak dorosną to już nigdy nie zobaczę tych uśmiechniętych mordek wystających spomiędzy szczebelków w łóżeczku o 4 nad ranem, nigdy już potem nikt nie będzie się tak uśmiechał na mój widok, już nigdy więcej nie będę całować z taką radością męskich stóp,  nigdy więcej...

"fajnie, że wstałaś mamo" :)


Tak oto mnie natchnęło melancholijnie w pierwszym dniu bez karmienia piersią.. ( to pewnie hormony, ale warto było to uwiecznić, żeby nie zapomnieć.)

Ps. poryczałam się dziś przy kąpieli pączków. A przecież jak dotąd traktowałam te samotne kąpiele ( ja sama i kąpiel dwojga dzieci na raz ) jako konieczne zło, które trzeba szybko odpękać, bo zaraz w końcu pójdą spać..Ale przecież oni są tacy cudowni jak się pluskają, a niedługo już "nigdy więcej ..". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz