Pączki

Pączki

piątek, 11 października 2013

życie obozowe - o animacjach i wszelkich atrakcjach

Fifi a ty rozumiesz co ten tatuś opowiada??

Nie wiem czy już to pisałam ( skleroza to siostra moja jedyna :P ), ale od 17 lat jestem harcerką, a od jakiś 9 instruktorką ZHP. Oznacza to, że od 16 lat jeżdżę na obozy harcerskie, a od blisko 9 jestem na nich kadrą/opiekunem. Co więcej - odkąd jeżdżę na nie jako opiekun a nie beztrosko jako uczestnik- nie za bardzo te obozy lubię. Jest wiecznie głośno, nie da się wyspać, z reguły je się w kółko to samo, cały dzień trzeba odpowiadać za bezpieczeństwo i atrakcje dla podopiecznych. Jeśli chcę się położyć spać to dzieje się to kosztem obozowiczów lub skutkuje brakiem czasu na przygotowanie zajęć. Generalnie w moim mniemaniu - z perspektywy kadry - życie obozowe jest do kitu. ( To dlaczego jeździłam tyle lat? Bo dzieci :) Bo obóz jest dla nich ważny i ja na obozie też :) )

Czy czytając powyższe nie macie skojarzeń z życiem matki? :) Ja ciągle dostrzegam analogie do obozowego dnia w naszej szalonej bliźniaczej codzienności. I w sumie tak właśnie się czuję jak w trakcie zbyt długiego, siedmiomiesięcznego obozu z 30 dzieci z podstawówki. Przez całą dobę animuję niezwykle wymagających obozowiczów - w dzień dosłownie śpiewam, tańczę, pląsam, wymyślam zabawy i atrakcje - wieczorami odgruzowuje plac obozowy - w nocy nie dosypiam wartując przy łóżeczkach i butelkach.

Chciałabym tylko zgłosić reklamacje na organizatora tej przydługiej formy wypoczynku! 
Po 1. gdzie jest ja przepraszam kadra gospodarcza i dlaczego to ja sprzątam i gotuję :P
Po 2. Rozumiem, że na jednego opiekuna przypada 15 dzieci, ale jako kierownik zamieszania nie powinnam mieć pod sobą grupy tylko dyrygować :P
Po 3. Lokal jest nieprzystosowany do warunków obozowych - brak świetlicy i/lub wiaty ogniskowej. 
Po 4. Żądam pomocy kadry młodzieżowej przy oczkowaniu ziemniaków i zmywaniu :P 
Po 5. JA chyba już chcę do domu :( 

" Leć lampioniku do nieba i zanieś tam Fasolowe marzenie" 
Rogowo 2012 

Ps. ulubioną obozową piosenką Pączków jest Plastikowa Biedronka i Plastelina :) w końcu mam dla kogo śpiewać 


2 komentarze:

  1. Marta, to przykre lekko co piszesz o obozach po tylu latach. Może po prostu trzeba było czasem pojechać na inny obóz, bez bazy, z własną drużyną - ja po byciu instruktorem mam zupełnie inne wspomnienia. Co do małych dzieci pełna zgoda :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przykre ale prawdziwe :) jeździłam na obozy z moją drużyną z reguły, ale to nie zmienia faktu, że dla mnie miało to mało wspólnego z relaksem - stres i ich bezpieczeństwo, brak snu i ciągła praca animacyjna. Niestety takie mam doświadczenia. Co jakby nie obrzydziło mi całokształtu bycia instruktorem i całorocznej pracy, którą uwielbiam :) Puki sie wysypiam we własnym łóżku :P

      Usuń