Zima idzie wielkimi krokami. I o dziwo nie czuję jej jeszcze w powietrzu i nie widzę w pogodzie. Jakoś tak zaczyna doskwierać mi w serduchu. Czuliście kiedyś w sercu, że zima idzie?
Niby wokół tyle się dzieje ( dobrego i złego niestety), a mnie już powoli dopada zimowy sen niedźwiedzi. Troszkę mnie to martwi, bo w poprzednim - przedpączkowym życiu - łatwo było taką szarą-burą chandrę odegnać na wiele sposobów - wieczornymi spacerami po oświetlonym mieście, wyprawami do lasu z harcerzami, mohito party z koleżankami, małą podróżą zagraniczną lub między miastową chociaż, zakupami do opadnięcia z sił...
A teraz są Pączki, a z nimi milion wręcz powodów żeby siedząc w domu zapaść w jesienno-zimową depresję. Ani czasu na wyprawy, czy nocne eskapady, ani kasy nawet na jeden drobny, maleńki ciuszek z wyprzedaży. Nocne spacery są owszem osiągalne, pod warunkiem, że ktoś lubi spacerować sam. Ja nie lubię niestety. Nawet z ogromnym brzuchem szlifowaliśmy z T. wieczorami krawężniki po osiedlu lepiej niż dzielnicowy i jego pies. A teraz Pącze od 19 idą spać i rodzice mogą co najwyżej robić rundy po dużym pokoju.
Nawet poranny czwartkowy wypad do Gdańska na kawę na Nowym Porcie i wieczorno-nocny wyjazd na mecz Legii do Warszawy nie poprawiły humoru na dłużej niż dzień. W sumie fajnie było bardzo (głośno, kibolsko), ale do dziś (sobota) z radochy został tylko kac z niewyspania i zarwania dwóch nocy.
Zdjęcie bardzo niekorzystne, ale w sumie ostatnio tak wyglądam jak się czuję.
Moim zdaniem zdjęcie super :) U nas też depresyjnie. Koniec końców zostaliśmy w Poznaniu i do Elbląga jak już pojedziemy to prawdopodobnie w najgorszym z możliwych celów...także też u nas nie za wesoło. My zaczęliśmy sezon na grzane wino, polecam :D Trzymajcie się, buziole! :*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Wam się przyjechać do elblążkowa z bardzo dobrych powodów a nie smutnych :) Znalazłam kiedyś w Ikea takiego grzańca bezalkoholowego ale teraz nie mogę na niego trafić. Może tona lodów w zamrażarce na zimę jakoś uratuje nastrój? ;)
OdpowiedzUsuń