Tym razem na pytania "przewybitnej" dziennikarki mamy odpowiada przyszły śpiewak operowy Filip Sambor. W związku z tym, że nasz gwiazdor ciągle jest w biegu i wprost nie może usiedzieć w miejscu, trzeba było użyć specjalnych znajomości, aby go namówić na zwierzenia. (Czyt. przekupić ukochaną marfefką).
M: Witaj Filipie. Czy tak mogę się do Ciebie zwracać po starej znajomości?
Fifi: Cześć. Raczej wolałbym żebyś mimo zażyłości mówiła do mnie "prezesie". W końcu jestem ważny bardzo.
Mów mi "prezes"
M: A co jeśli nie dostosuję się do Twojej prośby?
Fifi: Użyję mojej tajnej broni masowego rażenia tzn. pisko-jęku albo wręcz wersji BETA - ryku!
M: ok ustaliliśmy kto ma większe/głośniejsze argumenty Panie Prezesie
Bobędęryczałijuż!
M: Ustaliliśmy reguły wywiadu, więc możemy przejść do pytań. Panie Prezesie czego Pan najbardziej nie lubi u innych ludzi? Czy jest coś, co Pana szczególnie irytuje? ( jako powszechnie znaną oazę spokoju ;P)
Fifi: Hm. W sumie całkiem sporo rzeczy mnie denerwuje ostatnio ( przez ostatnich 6 miesięcy ;), ale najbardziej, gdy mówią na mnie "mały".W końcu już nie jestem mały tylko całkiem wypasiony.
Tu to byłem mały.Ok - zgadzam się. 2 kg mięsa to jak kurczak świąteczny.
Ale tu już jestem całkiem duży. Widzieliście kiedyś kurczaka 8 kg?!
M: To prawda, nie widziałam jeszcze 8-kilogramowego kurczaka. Interesuje mnie bardzo, co Pan Prezes robi w wolnym czasie? Czym zajmuje się Pan wtedy, gdy nie trenuje Pan śpiewu operowego?
Fifi: W wolnych chwilach wędruję. Uwielbiam przemierzać dziesiątki kilometrów na wysokości jakieś 1,5 metra. Podziwiam wtedy widoki, gimnastykuję się i wyrywam laski na specjalnie wyćwiczony uśmiech.
spaceruję na wysokości
M: Czy może nam Pan Prezes zaprezentować ten swój słynny uśmiech " na laski"?
Fifi: Proszę bardzo. Prosisz - masz.
Tadam :)
M: Dziękujemy za prezentację, pewnie oczarował Pan Prezes wszystkie "laski" czytające nasz wywiad. Na koniec chciałabym porozmawiać o autorytetach. Czy ma Pan jakiegoś idola, na którym się Pan wzoruje?
Fifi: Idol.. Jeśli chodzi o kogoś kogo ubóstwiam i na kogo uwielbiam patrzeć - to jest to mój tata. On jest moim idolem.
Tak się cieszę, gdy tata pojawia się w pokoju. Nawet po 10 minutowej nieobecności.
M: Dziękuję za emocjonującą rozmowę i mam nadzieję, że uda nam się jeszcze porozmawiać, między jednym koncertem operowym, a drugim.
Fifi: Nie wiem, nie wiem. Śpiew zajmuje mi w sumie prawie cały dzień. Ledwo mam czas na spanie i jedzenie. W końcu jeszcze nie słyszeli mnie sąsiedzi klatkę obok :)
Dziękuję i zapraszam na najbliższy koncert jutro. Godzina? Obojętnie - koncertuję 8 h.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz