Pączki

Pączki

piątek, 10 stycznia 2014

Gabinet medycyny wszelkiej

Niestety minęły dwa miesiące od pierwszego Paczkowego kataru a tu powtórka z rozrywki. Od ostatnich dni starego roku walczymy z katarem, kaszlem i do nie dawna też z gorączką. Nie powiem, wszyscy czworo jesteśmy już zmęczeni szpitalem w domu - nocnymi pobudkami na kaszel, zbijaniem gorączki nad ranem i ogromną ilością syropu i kropli.

Szalę przechyliła druga już wizyta u lekarza ( kobiety ku ścisłości), która po 45 minutach czekania w poczekalni i 2 minutowym badaniu (w sumie na dwóch) oznajmiła, że nie ma pojęcia co im jest. "Może Filipek ma początki zapalenia oskrzeli, ale nie jestem pewna, bo słabo słychać jak tak mocno oddycha i nie chce zakaszleć", "Olafek już chyba zdrowieje". Hm. Mina Tomka bezbłędna ( what the fuck?!?)

Na koniec 5 minutowej wizyty dowiedzieliśmy się, że całą kurację musimy sobie wygooglować sami tzn jak stawiać bańki i jak i czym inhalować maluchy. ( O to drugie poprosiliśmy sami, ale jak się okazało przy okazji, wiedza naszej lekarki o leku do inhalacji i dawkowaniu pochodzi z google, co nam zademonstrowała na żywo). Chyba też zostanę pediatrą - wynajmę gabinet i kupię laptopa z Internetem. Wszystko sobie zawsze wygoogluję i włala :)

Tak więc ( ;) ) od wczoraj nasz domowy szpital tradycyjny, przerodził się w centrum leczenia chorób nieokreślonych metodami wszelkimi: konwencjonalnymi, niekonwencjonalnymi i czym się da byle działało. W ruch poszły bańki ( matka potrafi wszystko jak chce), inhalacje i aromaterapia. Odstawiliśmy syropy i krople. Zobaczymy jaka filozofia wygra.

Fifi: "Daj trochę powdychać Olo"

Fifi: "No dobra, to ty wdychaj, a ja poczytam ulotkę"

Maska sprawdza się na 10 sekund, ale dobrze wygląda na zdjęciu ;)

Olo: "Ja sam będę trzymał!"

 Ps. zdjęć ze stawiania baniek nie będzie, bo nie mam kolejnej ręki, a jedyne dwie trzymają, masują, stawiają bańki i zabawiają chorego.

2 komentarze:

  1. Wiesz, miałam taki problem z Majką. Ciągle katar i nieuzasadniony kaszel, bo jak ją lekarka badała to mówiła, że oskrzela i płuca czyste, a ja się tylko denerwowałam "Jak to niby w porządku, skoro te dziecko kaszle jak nałogowy palacz?" Próbowaliśmy wszystkiego, aż nagle zrobiliśmy wymaz z nosa i wyszły bakterie ukryte, zrobiliśmy szczepienie, które kosztowało nas 70 zł i po problemie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybierzcie się do dr Orlikowskiego! Zdrowia dla klonów wytrwałości dla Was!

    OdpowiedzUsuń