aaaaaa bo na śmierć zapomniałam o zaległym poście z 6 grudnia (zaaferowana wycieczką).
Jak tradycja rodzinna nakazuje w wieczór przed Mikołajkami wszystkie Sambory przygotowały buciki w oczekiwaniu na nocne przyjście Św. Mikołaja
A rankiem taaaaka niespodziewajka nas spotkała. I wychodzi na to, że byłam najgrzeczniejsza bo największy prezent dostałam :P
Ale Pączusie też zadowolone ze swoich prezentów, chociaż nie za bardzo wiedzieli do czego służą ( czekolady nie jedzą biedni)
Olo: "ej Fifi, ale ten drugi też jest chyba mój? Pokaż na chwilkę"
"To chyba gryzaki są.."
"Hm..którą stroną lepiej zaaplikować?"
Fifi: "Mój gryzak jest dopasowany do koszulki"
Okazało się, że Mikołaj zostawił jeszcze więcej Pączkowych prezentów u różnych osób, w tym dwa konio-osły roboczo zwane Rumakami.
Fifi: "Mój będzie ten zielony"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz