Co w tym roku okazało się zakupowym niewypałem?
- kubki niekapki 360 stopni - kupiliśmy dwa na allegro w okazyjnej cenie (koszt 1 w sklepie) z wiarą, że chłopcy będą w stanie odstawić butle. Pączki jednak bardzo szybko pokochali picie ze zwykłej szklanki, a swoich kubków użyli tylko 2-3 razy. Fifi wcale nie umiał z niego pić, a tylko stukał nim w podłogę, żeby zrobić ładną kałużę. Olo potrafił pić, ale też nie miał na to specjalnej ochoty.Co prawda cały czas musimy ich asekurować w trakcie picia ze zwykłej szklanki, czy kubeczka, bo owszem piją pięknie, ale zaraz potem odwracają kubek do góry nogami, lub wylewają wszystko odstawiając go na stół. Mleko niestety piją w nocy nadal z butelki.
- nosidła - ergonomiczne i turystyczne. Ergonomiczne kupiliśmy za 280 zł (czy coś koło tego na allegro). Turystyczne udało nam się pożyczyć na majówkę w górach. Niestety udało nam się przekonać Pączki do noszenia jakoś 2-3 razy w górach i już nigdy po powrocie z urlopu. Ich ukochanym sposobem poruszania się jest trucht :) Obawiam się, że dzieci tak ruchliwe jak nasze, które nie były zbyt często noszone w nosidłach, chustach w dzieciństwie, nie będą lubiły tego sposobu transportu w wieku kilkunastu miesięcy.
- używany wózek bliźniaczy - parasolka model MCLaren- możliwe, iż dlatego, że pokusiliśmy się o zakup okazyjnie tanio, używanego choć firmowego modelu. Nie cierpimy tego wózka. Mamy go nadal, ale karą jest dla mnie używanie go. Już wolę biegać za Pączkami po całej okolicy, gdy muszę wyjść z nimi sama. Nie dosyć, że wózek okazał się bardzo zniszczony tzn. brudny (i ciężki do wyprania) i uszkodzony (o czym sprzedawca uprzedzał, że ponoć nie przeszkadza w korzystaniu - kłam). Na domiar złego prowadzenie wehikułu po krzywych, dziurawych chodnikach porównywalne jest do siłowni. Masakra, aż klnę pchając go pod górę. Wszystkiemu winne okropne, małe kółka i dziwna rączka.
- zabezpieczenia do kontaktów ( starego typu, bez uziemienia) i tym bardziej do szafek - zakupione kilka miesięcy temu, nie sprawdziły się wcale. Zabezpieczenia do szafek chłopcy rozbrajają w kilka sekund - po prostu na siłę odklejając je od szuflad. Wkładki do kontaktów zadziałały jedynie w przypadku kontaktów z uziemieniem, gdyż są na tyle głęboko włożone, że można je wyjąć jedynie korzystając z kluczyka w zestawie. Umieszczone w gniazdku starego typu dają się wyjąć przy użyciu wielu przedmiotów, a Pącze są niezwykle sprytne.
- wszystkie zabawki, które dają się popsuć w 1 dzień - niestety kreatywność potworów w temacie destrukcji jest ogromna, a frustracja matki, która musi potem znosić płacz załamanego dziecka i wyrzucić zabawkę tego samego dnia - jest jeszcze większa. Po prostu żal - zapłakanych maluchów, pieniędzy na szmelc i przestrzeni w małym pokoju na zabawkowe "trupy". W tym temacie zaczynamy bardziej szanować jakość zabawki, od ich ilości. Choć jak wszyscy wiemy - dzieci kochają najbardziej sprzęty domowego użytku - zmiotkę, szufelkę, łyżki, garnki itd.
Co jest warte polecenia?
- podgrzewacz do butelek/sterylizator z wejściem do zapalniczki samochodowej - to co chcę zareklamować to nie zwykła funkcja domowego podgrzewania, czy sterylizowania, ale właśnie opcja wykorzystania w aucie. Sprzęt ratował nam życie w trakcie dłuższych podróży (np Elbląg-Zakopane), zwłaszcza, gdy nie chcieliśmy, lub nie mogliśmy się zatrzymać na postój. Przebudzony i rozwrzeszczany Poncz od razu otrzymywał ciepłe mleczko i mogliśmy podróżować dalej. Żeby uniknąć sytuacji, że za chwilę budzi się drugi syn, równie głodny i równie rozwrzeszczany, podgrzewaliśmy do wrzątku tylko wodę i szybko mieszaliśmy z mieszanką i zimną wodą, lub zimnym mlekiem. W wersji samochodowej podgrzewacz działa "na sucho".
- wózki typu parasolka - tanie, lekkie, prawie bezfirmowe z allegro - koszt około 100 zł plus przesyłka. Nie daliśmy się namówić na firmówki, bo akurat byliśmy spłukani i zniechęceni zakupem poprzedniego wózka. Wybór okazał się trafiony, to nawet mało powiedziane. Korzystamy z wózków już kilka miesięcy, a nic się nie popsuło, mimo, że testowaliśmy już na każdym rodzaju podłoża - w tym na plaży, w kilku lasach, w górskich dolinach (nawet na Morskie oko nimi dotarliśmy). Wozimy je w samochodzie, by zawsze były pod ręką. Liczymy, że będą wieczne, a jak Pączki stracą wolę jazdy w nich, to sama się w nim usadowię i będą mnie pchać po osiedlu.
- trik z pościelą - pierwsze tygodnie życia chłopcy spali w rożkach, dalej kilka letnich miesięcy pod kocykami w poszewkach ( uszytych przez ciocię-babcię na wymiar kocyków). Gdy nadeszła jesień dostali w prezencie cienkie kołderki od swojej prababci, które przestały się sprawdzać, gdy nadeszła zima. Kołdry niemowlęce/dla małych dzieci na naszą kieszeń były najzwyczajniej albo kiepskiej jakości, albo były zbyt małe by posłużyć na dłużej. Zdecydowaliśmy się więc kupić dorosłą kołdrę lepszej jakości, która po przecięciu na dwie sztuki nadal posłuży im przez kilka lat, ze względu na swoją wielkość. Babcia sprezentowała nam materiał a ciocio-babcia uszyła piękne poszewki i włuala.
- bramka zabezpieczająca wejście/wyjście... w miejsca, w które potwory nie powinny się dostać. W naszym przypadku jest to kuchnia, do której Pączki mają zakaz wchodzenia zawsze rano, bo rodzice są zbyt nieprzytomni by ogarnąć wtedy takie multum niebezpieczeństw. Bramka stanowi też barykadę przed Pączkami, gdy mama gotuje. Niestety nasz metraż (czy tam jest w ogóle metr wolnej przestrzeni?) nie pozwala gotować więcej niż 1 osobie na raz. bramka to najlepiej zainwestowane 120 złotych w ciągu ostatnich 2 lat.
- inhalator z nebulizatorem - zakup z ostatnich miesięcy, do którego przymusiło nas życie - echo żłobkowego wyboru. Pomaga przy katarze i kaszlu, a co szczególnie ważne - służy zarówno maluchom jak i chorym dorosłym. Po kilku użyciach udaje nam się nawet bez rozlania całego płynu na dywan, zinhalować oba egzemplarze. Zamówiliśmy niedrogi inhalator mało znanej firmy z allegro w cenie około 100 zł, w końcu droższe były albo jedynie ładniejsze, albo miały jakieś bzdetne gratisy typu torba, albo kształt zwierzaka (a ja akurat nie marzę o inhalacji z pingwinem czy żabą). W ramach reklamy powiem, że katar, który zwykle utrzymuje mi się tydzień jak w reklamie, dzięki inhalacji z eukaliptusowego olejka i soli fizjologicznej przeszedł po jednej nocy.
- meble dziecięce typu Ikea plastik fantastik - częściowo sprezentowane, z kolekcji Mamut - stół i krzesła, zaraz po wcześniej używanych prostych plastikowych krzesłach Antylopach, okazały się fenomenalne. Nie da się ich zniszczyć, zabrudzić na zawsze. Za to można je zawsze wstawić pod prysznic, wystawić na dwór, czy na balkon. Kochamy je.
troszkę powtarza się stąd http://klonyimy.blogspot.com/2014/03/co-dziaczy-co-nie-dziaczy.html, ale jakoś chciałam wszystko z całego roku zebrać znó