Pączki

Pączki

środa, 17 grudnia 2014

O lekarzach, glutenie, fetyszu i innych

Uprasza się, aby jakaś ciocia lub wujek zaprosiła swojego ulubieńca do domu na ... odkurzanie, bo mamie i tacie już nerwy się kończą na pana miłośnika odkurzania. Sprzęt do odkurzania chowa się prze Filipkiem w szafce i dygoce przerażony, a kontakt, którego Fifi uparcie używa kilka razy dziennie, milion razy próbując włączać i wyłączać - zbuntował się i pozbawia nas prądu w całym pokoju :(  Tak więc fetyszysta odkurzania jest do wzięcia w sezonie przedświątecznych porządków - jak znalazł. :P Z tym, że odkurzacz trzeba mieć własny i prąd także,bo nasze na wycieńczeniu.


  
O bombeczka nie chce się dać odkurzyć...


 A tak z innej bajki - czy komuś z Was zdarzyło się kiedyś w panice poszukiwać lekarza do chorego dziecka w Elblągu? My zmuszeni byliśmy pierwszy raz wezwać prywatnie lekarza do domu. Porażka jakaś. Godzina 16:00 więc pediatra JUŻ nie przyjmuje, a pogotowie JESZCZE nieczynne. A Filipek 39,9 i jakieś dziwne piosenki zaczął śpiewać, których jeszcze ani mama ani tata nie słyszeli. Po wykonaniu 8 telefonów, do wszystkich znanych nam lekarzy, dopiero nr 9 zdecydował się przyjechać w ciągu godziny (wiadomo pogotowie to nie jest, żeby na sygnale gnał). Nie sądziliśmy, że tak ciężko jest nawet za kasę wezwać pediatrę do domu na cito. Dobrze, że chociaż lekarz kompetentny, bo przebadał (za 80 zł!) dwa egzemplarze, stwierdzając anginę u gorączkującego, oraz opowiedział nam przy okazji o neutropenii i nietolerancji glutenu. 

I właśnie o tej nietolerancji glutenu teraz. PS. LUDZIE NADWRAŻLIWI, LUB JEDZĄCY WŁAŚNIE OBIAD NIE POWINNI CZYTAĆ DALEJ. 

W środowisku znajomych trochę zasialiśmy panikę - więc dementuję - nie wiemy czy Pączki mają problem z glutenem, czy z mlekiem czy jeszcze jakiś inny. Po prostu od kilku miesięcy, albo odkąd przestałam karmić piersią rok temu, chłopcy mają chroniczną biegunkę. Mają ją prawie zawsze, do czego my przywykliśmy już dawno. Jednak panie w żłobku alarmują, że porównując z innymi dziećmi, nasi synowie są rekordzistami kupy. Bo skąd mam wiedzieć, że inne dzieci robią to raz dziennie, skoro moi od zawsze 3-4 na łebka? 

Za namową lekarza postanowiliśmy zacząć od ograniczenia glutenu do minimum (zaczęliśmy od ograniczenia produktów mącznych), jak nie podziała to od stycznia wyłączymy mleko. Jak to nie podziała to zaczniemy ich żywić głównie owocami i warzywami... Olo ma sporo zapasku na brzuszku to da radę. A Fifi... ten akurat może żyć na samej marchewce, którą kocha :) Lekarz twierdzi, że nietolerancja czy mleka czy glutenu może być czasowa, spowodowana antybiotykiem, czy innym zatruciem (o co u dzieci jedzących trawę, piasek, kamienie, muszelki itd nie jest akurat trudno).

A poniżej żeby było optymistycznie na koniec - fotorelacja ze wspólnego, prawie męskiego ubierania choinki :) Fajnie mieć teraz aż trzech "mężczyzn", do osadzania i dekorowania :) Za rok ponoć pojadą do lasu razem :) 



Trzeba przyznać, że Olo był bardzo zapalony do zakładania bombek - podawał i wybierał gdzie mama ma powiesić. Fifi natomiast... jak to Fifi. Wolał odkurzać choinkę i robić bombkom crashtesty. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz