Za nami drugi WOŚP w życiu Pączków, który tym razem udało nam się przeżyć w prawdziwie orkiestrowym klimacie, pomimo kiepskiej, wietrznej pogody. Jako, że całym sercem wierzymy w ideę Wielkiej Orkiestry, starliśmy się chociaż na tyle, na ile się dało wziąć udział w tym przedsięwzięciu.
Nasza orkiestra zaczęła grać już w sobotę, kiedy całą rodzinką wzięliśmy udział w maratonie Zumby :) Mama tym razem byłą fotografem, tata podpierał ścianę a najbardziej wytrwale na parkiecie udzielali się chłopcy - biegając pomiędzy ćwiczącymi paniami, dopingując je i oczywiście próbując podkręcić muzykę na ful, czy rozłączyć kolumny.
W niedzielę, dzięki odwiedzinom specjalnego gościa z Warszawy, mogliśmy się wybrać na WOŚP, mimo, że Pączkowy tata większość dnia spędził prowadząc licytacje gadgetów w szkole, w której pracuje. Inaczej we troje ciężko byłoby się gdziekolwiek doczłapać i wytrwać w tłumie. Udaliśmy się więc na wyprawę na szkolny festyn, razem z "ciocią Elą" ;)
Tata prowadzi licytację, a my przeszkadzamy oczywiście :)
Trafiliśmy miejsca w pierwszym rzędzie :)
Pączki zahipnotyzowane oglądały pokaz judo :)
Wczytani :)
Czekamy na kwestę przyszłoroczną - tym razem będziemy biegać z puszką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz