Pączki

Pączki

sobota, 12 lipca 2014

Urlop z dziećmi, czyli rozrabiamy za granicą

Długo było u nas cicho i smętnie, a wszystko z powodu rodzinnego wyjazdu na Rodos i braku darmowego, lub chociaż taniego internetu.   Nie wiem kiedy uda się nadrobić blogowanie, bo po powrocie z urlopu wszystko się toczy jakoś dwa razy szybciej. 

Urlop zaplanowany już w lutym wypadł całkiem udanie, oceniając w skali od 1 do 10, możemy dać nawet 7 (wybredna jestem wiem). Ciężko tak naprawdę odpocząć z małymi dziećmi w trakcie wyjazdu za granicę. Choć oczywiście zależy jakie kto ma dzieci, ile ich ma i w jaki sposób lubi odpoczywać. Specjalistką w tej kwestii nie jestem, ale w moich kategoriach doskonałego odpoczynku urlopowego mieści się min. 1-2 wycieczki po odwiedzanym terenie, eksploring najbliższej okolicy (taki harcerski zwiad po mieście mam we krwi), wyspanie się chociaż do 10:00, min. 1 przeczytana książka na leżaku z połową ciała w słońcu (górna połowa słońca nie lubi) i dużo dobrego jedzenia, przygotowanego przez kogoś innego.  Z powyższego opisu udało mi się zrealizować ostatnie (choć jedzenie jakoś super przepyszne nie było) i po części kwestie książki ( wielkie dzięki za audiobook z Grą o Tron! Paul - niestety słuchany w pokoju w trakcie drzemek a nie na leżaku :( ). 

Nikt nie korzystał z bujaka na patelni więc babcia go nam "podarowała" na wyłączność :)

Chlapacze :) Nasz basen, nasze zasady!

Plaża przed hotelem




Pewnie mój małżonek (małży nie uświadczyliśmy :P) spytany o jego wrażenia urlopowe byłby dużo łaskawszy i zadowolony, ale tak jak już pisałam - ja jestem mega wybredna i zrzędliwa i niestety to na mnie skupiło się więcej dzieciatych obowiązków w trakcie urlopu (choć wielkie dzięki mężu za zwolnienie mnie z większości nocnego wstawania na mleko :P). 

Hotel dla samych dorosłych spełniałby oczekiwania w pełni - czysto, wcale nie tak głośno i jedzenie też znośne, a do centrum miasta Rodos blisko autobusem. Miłośnicy aktywności czy wieczornych wojaży i animacji mogliby być nieco zawiedzeni, ale zawsze można było podjechać do miasta w tym celu. 

Bardzo ciekawy sposób zwiedzania Rodos i okolic. 45 minut jazdy to wykonalne nawet dla Pączy


Niestety jako rodzina z dziećmi nie do końca byliśmy zadowoleni (a może to tylko ja nie byłam?). Brodzik dla dzieci okazał się zbyt głęboki i bez zejścia dla docelowych użytkowników, plac zabaw zawierał 4 atrakcje na łące przypominającej patelnię w samym słońcu (upodobany przez Panie nudystki nie wiem czemu), a jakiegokolwiek pokoju/sali zabaw w całym hotelu brak. No cóż. Dobrze, że razem z Pączkową babcią zaopatrzyłyśmy małych urlopowiczów w prywatny basen, 2 piłki, 2 koła do pływania i wykazywałyśmy się kreatywnością zabaw na balkonie i w pokoju hotelowym. Sporo też wędrowaliśmy w 6 ( Pączki, rodzice, babcia i wujek Maciek) po okolicy i do miasta autobusem (na ile wózki i cierpliwość jeżdżących pozwalała). 

Przegląd plażowych kamieni z babcią


Bardzo sprawnie minęła nam 3 - godzinna podróż samolotem - w obie strony chłopcy przespali 2/3 lotu więc mimo braku dla nich osobnych miejsc jakoś udało nam się wytrwać. 





Wniosek urlopowy do zanotowania na przyszły rok -  miejsca urokliwe na pocztówkach typu Rodos - lepiej zwiedzać w trakcie romantycznego wypadu we dwoje. Lub podjąć próbę nr 2 i wyszukać miejsce bardziej przyjazne dla rodzin z dziećmi. Choć nadal dla mnie przebywanie z małymi dziećmi w takich miejscach, które kuszą wycieczkami na rajskie plaże i wyspy i rejsami itp., z których to opcji nie mogłam skorzystać - to po prostu jedynie powód do doła i samookaleczeń. Ludzie wracali do hotelu z jakiś mega fajnych wycieczek fakultatywnych a my... tylko siąść i płakać z żalu. Lepiej się nie wystawiać na takie pokusy.

Wróciliśmy mimo wszystko wygrzani słońcem, opaleni i nacieszeni urlopowym luzem ( bez pracy, służbowych telefonów itp).

1 komentarz:

  1. Oj tam!............Było SUPER! Buziaki :) Ps. Gdzie jedziemy w przyszły roku?

    OdpowiedzUsuń