Pączki

Pączki

sobota, 30 sierpnia 2014

Niemamnanicsiły i żłobkowe dylematy

Postów niestety ostatnio tyle co i moich sił witalnych - czyli o wiele za mało. Energii starcza mi jedynie na 8 h pracy i drogę w tę i z powrotem. Z drugiej strony plotka w pracy głosi, że dyrektor w kuluarach nazywa mnie petardą - taki żart odnośnie mojego nadmiaru energii i ADHD :P Cóż z tego, skoro po powrocie do domu, ledwo daję radę dotrwać do 20:00, kiedy Pączule w końcu ogłaszają zakończenie dnia. Myślę, że gdybym położyła się spać zaraz po zaśnięciu chłopców, odpłynęłabym w 30 sekund. Choć harcerskie i domowe obowiązki pozwalają przyłożyć głowę do poduszki koło 23:00. I tak w koło macieju pewnie przez najbliższe 10 lat ;)

Ostatnio na tapecie jest kwestia żłobka i końca najdłuższych wakacji w życiu Pączków :)

Koniec laby - czas pakować kredki, kapciuszki do plecaczków i od poniedziałku chłopcy rozpoczynają edukację w państwowym żłobku, w którym królowa jest tylko jedna ( a właściwie 4 ) - pani wychowawczyni :) Tym razem to nie wola króla Filipka i księcia Olafka będzie narzucona całemu otoczeniu, lecz wola pań wychowawczyń będzie narzucona 30 dzieci (biedne!).

Najbardziej całą sytuacją o dziwo przejmuje się pączkowy tata - zestresowany i zatroskany o swoje skarby. Mama ma chyba większą wiarę w ogarnięcie swoich synów i ich umiejętności adaptacyjne. Tata z lekka wykazuje symptomy paniki - przerażenie w oczach i napady lęku. objawiane przytulaniem dzieci bez powodu w ramach samouspokojenia ;) Z drugiej strony o matce też można powiedzieć, iż jest mega-przejęta - w końcu jej dwa paciorki przez 4-6 godzin dziennie będą doglądane i pielęgnowane przez całkiem obce ręce (oby! bo grozi mordem ;) )

Za nami pierwsza wizyta w państwowej przechowalni dzieci w grupie tzw. średniaków (1 - 1,5 roku) i mamy już pierwsze wnioski. O dziwo żłobek (oddalony od naszej klatki z 50 metrów a od bloku z 30 metrów) już nie przypomina przybytku Edwarda Gierka - wszystko jest całkiem nowe i kolorowe i dostosowane do wiercących się mikrusów. Panie wydają się miłe i ogarnięte w tym co robią, choć załapały minusa za zbyt rzadkie wychodzenie z dziećmi na świeże powietrze, ale to nadrobimy popołudniami. W poniedziałek o 8:00 godzina zero, a właściwie 3 godziny, bo tyle na początek Pączule dostaną czasu na demolkę żłobka i test nerwów pań wychowawczyń. Trzymajcie kciuki, bo mimo lekkości tonu posta,ciężko nam troszkę na serduchu ;)

ps. foty nie chcą się przesłać z telefonu uparte a godzina późna więc fotowy post jutro ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz